Obserwatorzy

środa, 28 listopada 2012

SŁODKOŚCI I LISTOPADOWE HIACYNTY

Zapisałam się w kilku miejscach z nadzieją, że może kiedyś gdzieś uda się wygrać jedną z tych "wspaniałości": ).
Wypisuję poniżej według kolejności pojawiania się.







Oprócz tego warte rozpropagowania są dwie inne "rozdawajki", w których sama nie biorę udziału, bo proponowany sprzęt już posiadam, ale jak ktoś nie ma, to z pewnością jest to nie lada gratka.


Na koniec przedstawiam mojego "walentynkowego" hiacynta, który postanowił zakwitnąć w listopadzie :). Trochę mu pomógł (i  dwu innym) mąż, który niechcący odsłonił zimujące kwiatki i kiedy cebulki puściły pędy, trzeba je już było postawić do słońca. Obawiam się, że  jak teraz przedwcześnie zakwitły, drugi raz na wiosnę już nie będą chciały  :(.

sobota, 24 listopada 2012

WORECZKI NA BIELIZNĘ I LAWENDOWA SASZETKA

Kolejne woreczki, tym razem komplet na czystą i brudną bieliznę. Przydatne zwłaszcza w podróży. Były prezentem urodzinowym dla siostry. Materiał w kwiatuszki, to ten sam co przy poprzednim, ale zamieniłam górę z dołem i nie ma koronki, ale za to są krzyżykowe hafciki.

Tak prezentują się wypchane. Czyli jak powinny wyglądać w praktyce. ;)



Na płasko - ściągnięte.

  
I zupełnie płasko.


 A tu zbliżenia na hafciki.



Przy okazji zszyłam kawałek kanwy, na której wyszyłam krzyżykowy wzorek i napełniłam lawendą. W ten sposób powstała pachnąca saszetka. Ale to już nie był prezent. Teraz perfumuje mi pościel w szafie. :)
 

Koty na blogu na razie w wersji tekstylnej. Jako tło służy tkanina, z której uszyłam sobie zasłonki do kuchni. Jak ją zobaczyłam, nie mogłam się oprzeć zwłaszcza, że kolorystycznie pasuje do wystroju, no i są koty. :)




sobota, 10 listopada 2012

SMALEC WEGETARIAŃSKI

Dzisiaj będzie kuchennie.
Nie jestem wegetarianką, ale lubię potrawy bezmięsne.
Tytułowy smalec wegetariański jest "smarowidłem" do chleba. Jego zaletą, oprócz tego, że jest smaczny, jest możliwość długiego przechowywania w lodówce. Jak długiego nie wiem, bo nigdy do tej pory się nie zepsuł, ani nie zmienił smaku.
Są różne wersje przepisu. Moja mamusia kiedyś zmodyfikowała jakiś po swojemu i od tej pory wiele osób prosiło o przepis po skosztowaniu potrawy. Osoby, które już ją znały (potrawę), twierdziły, że ta wersja jest najlepsza. 
Zachęcam do spróbowania. Zaznaczam, że ten smalec nie jest tylko dla wegetarian ;), po prostu nie zawiera mięsa, a zwykle najbardziej zadziwieni (oczywiście pozytywnie) smakiem są zagorzali mięsożercy :).

Smalec wegetariański.

Składniki:

1 planta
¾ szklanki oleju
2 cebule
4-5 ząbków czosnku
tellofix (lub inny bulion, np. typu vegeta) – 1 łyżka
granulat sojowy o smaku szynki (lub zwykły) – płaska szklanka
1 łyżka siemienia lnianego
2 łyżki słonecznika
pieprz, słodka papryka mielona
½ szklanki wody

Wykonanie:
 
Granulat sojowy i ziarna siemienia i słonecznika namoczyć w rosole – zagotowana woda + tellofix. Cebulę, czosnek drobno posiekać i smażyć na oleju (dodawać go stopniowo). Doprawić pieprzem i papryką. Następnie dołożyć namoczony z ziarnami granulat. Mieszając lekko podsmażyć. Na koniec dodać plantę. Ostudzić. Przełożyć do pojemnika i wstawić do lodówki, żeby stężało.

Podczas smażenia na patelni.



Żeby "smarowidło" miało jednolitą konsystencję, dobrze jest je kilka razy przemieszać zanim całkiem stężeje. W przeciwnym wypadku, to co cięższe pójdzie na dno, a na wierzchu zostanie warstewka tłuszczu. Jeżeli tak się stanie, trzeba będzie mieszać te dwie warstwy przed posmarowaniem chleba. 

Przemieszane, stężałe, już sporo zjedzone ;).



 Na chlebku.



 Mniaaam :)

 

Planta, to tłuszcz roślinny do smażenia.



Granulat sojowy, to najdrobniejsza proteina sojowa, większa jest kostka i największe kotlety. Przed przygotowaniem przypominają hmm...suchary?
Planta powinna być dostępna chyba w każdym markecie a granulat sojowy na pewno w tych większych, najczęściej na dziale ze zdrową żywnością. 
W razie pytań służę pomocą.
Smacznego.

sobota, 3 listopada 2012

WORECZEK

Dzisiaj pokażę pierwszy uszyty przeze mnie woreczek. Były materiały, chęci, no i okazja (woreczek stał się częścią prezentu) więc i była większa motywacja do pracy.
Woreczek wykonany jest z bawełny - białej i wzorzystej, przedzielony również bawełnianą koronką z babcinych zapasów, do tego atłasowa wstążeczka, którą można zaciągać z dwóch stron. Jest dosyć spory, żeby pomieścić resztę prezentu ;) i żeby móc go potem wykorzystać praktycznie.

Można związać na kokardkę.


Troczki puszczone luzem.




Tutaj na płasko. Kolory na zdjęciu nabrały trochę czerwieni. Właściwe są chyba pomiędzy tym, a resztą zdjęć.



Woreczek ma w środku białą podszewkę.




Do "kompletu" z kawałka tkaniny powstał mini-woreczek - saszetka z suszoną lawendą. Ozdobiona żakardową tasiemką - też z babcinych zasobów i przewiązana wstążeczką z odzysku - odciętą z bluzki, która wisiała przy jej pomocy na sklepowym wieszaku. Te wstążeczki przy ubraniach przeszkadzają podczas noszenia, lubią wystawać, więc je odcinam i przechowuję razem z tymi przy metkach (czasami są naprawdę ładne) i potem się przydają, tak jak tutaj. :)



A tu prezent w całości.