Obserwatorzy

sobota, 23 listopada 2013

STRRRAAAASZNE ZALEGŁOŚCI

Dawno, dawno temu pewna Edytka zrobiła mały konkursik. Nie był trudny, a że jako pierwsza i jedna z dwóch osób udzieliłam właściwej odpowiedzi, to po jakimś czasie zawitał u mnie prezent niespodzianka w postaci ślicznego noteso-pamiętniko-albumu. 
Jest bajecznie kolorowy, ma mnóstwo ozdobnych detali i... aż szkoda go używać, żeby nie "zepsuć". Dzięki temu, że jest spięty metalowymi kółkami można pomiędzy stronice coś jeszcze dopiąć.
Oczywiście obdarowującej dziękowałam już dawno, tylko z chwaleniem się zwlekałam nieładnie.
Teraz jeszcze raz z tego miejsca dziękuję Edytko serdecznie. :)))
Poniżej kilka moich zdjęć i odnośnik do wpisu autorki, w którym pokazuje mój prezent na swoim blogu (ładniejsze zdjęcia i więcej).
Zachęcam do odwiedzania bloga "Strzępki i okruchy", zwłaszcza jeśli ktoś szuka ciekawych i eleganckich ręcznie robionych kartek na różne okazje, ale nie tylko.
U Edyty jest bardzo sympatycznie. No i kot też jest. ;)




niedziela, 27 października 2013

KOCIE PROROCTWO ;)

Idzie ciężka zima. 
Na razie cieszę się piękną i przyjemną jesienią, ale powoli nastawiam się na sporo niższe temperatury. Skąd o tym wiem? Mieszkają z nami koci prorocy. ;) Już od początku września oba futrzaki zaczęły wskakiwać na łóżko, żeby się wylegiwać. Jak chcę ustalić co porabiają w danej chwili koty, to najpierw idę do sypialni i zwykle znajduję jakiegoś na zaścielonym łóżku, a czasami nawet dwa. ;) Niby nic nadzwyczajnego - kot odpoczywający na ludzkim "legowisku", ale one jak na jakąś komendę robią to już od pewnego czasu, mimo że ciągle jest ciepło (dodam, że w ciągu dnia, więc nie są winne chłodne noce), a przez całe lato, nawet jak było zimniej od łóżka trzymały się z daleka. 
Nawet miałam nadzieję, że już się oduczyły tego skakania po pościeli, niestety instynkt w tym roku już zawczasu kazał im się zabezpieczać na wypadek ciężkich mrozów. :( ;)
Trudno, przynajmniej mogę się już psychicznie przygotować na zimę. Bardziej ufam moim domowym "prorokom" niż wszelkim naukowcom, którzy jakoś nie mogą się zgodzić co do prognoz na najbliższą zimę. 
Na dowód sporo fot wylegujących się kotów. W końcu jak wynika z nagłówka, to blog też o kotach, a jak na razie, to niewiele o nich było.

ATOR... ATOR... 

Z lewej Kropka vel Brzydalina, z prawej Drapek vel Brzydal.
ONA i ON
 ONA i ON
 ON i ONA
 ON i ONA
ONA przy kaloryferze.

A to moja kicia Łatka, która już tu występowała. Mieszka z rodzicami i siostrą, która odmawia mi moich "rodzicielskich" praw, ale niech się lepiej cieszy, że się nie wyprowadziłam razem z kotem. :P
Oczywiście klimaty łóżkowe. Wpakowała się na łóżko, jak tylko zaczęłam szykować je do spania.





Bonusowo Łatka wygrzewająca się na tarasie i spacerująca w ogródku.



Przyznam, że dużo łatwiej robi się zdjęcia kotom z przewagą białego koloru, czarne potrafią pochłonąć całe światło i ze zdjęć nici, a raczej czarna dziura. ;) Powyższe fotki "czarnuszków" są z różnych dni, dlatego koty są w różnych konfiguracjach, a zdjęcia w różnych odcieniach. 

środa, 5 czerwca 2013

I JA TAM BYŁAM I JASIE SZYŁAM

Żałowałam, że nie mogłam znaleźć się na kwietniowej akcji szycia jasiów w IKEA w Katowicach, mimo że mam do niej tylko 10 minut jazdy samochodem. Ale za to udało mi się zawitać w zacnym gronie na spotkaniu szyciowym w Bielsku-Białej. Poznałam bardzo sympatyczne osoby, co nieco udało się nam uszyć i przy okazji odwiedziłam rodzinne strony.
Zamieszczam odnośnik do relacji ze spotkania autorstwa Teresy, czyli organizatorki. Pozwoliłam też sobie pożyczyć fotkę.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich uczestników i mam nadzieję, że to nie ostatni raz. :))


sobota, 1 czerwca 2013

WORECZKI Z OKAZJI ŚLUBU

Przedstawiam kolejne moje wytwory woreczkowe. Tym razem w wersji "na ślubnej", bo były podarowane zamiast kwiatków z tej to wielce podniosłej okazji. Woreczki ozdobione są krzyżykowymi inicjałami pierwszych liter imion Państwa Młodych. 




Woreczek Pani Młodej.
 
 
A tu Pana Młodego.






sobota, 4 maja 2013

PRALKA AUTOMATYCZNA - POSZUKIWANA

EDYCJA: TEMAT JUŻ NIEAKTUALNY, ALE MYŚLĘ, ŻE JEŚLI POJAWI  SIĘ TU KIEDYŚ KTOŚ, KOMU "ZAWADZA" NIEPOTRZEBNY, ALE WCIĄŻ SPRAWNY SPRZĘT, TO MYŚLĘ ŻE WARTO SIĘ ZASTANOWIĆ KOMU BY SIĘ PRZYDAŁ. PODOBNIE JEST Z CIUCHAMI, KTÓRE CZĘSTO SIĘ NIE MOGĄ DOMKNĄĆ W SZAFACH, A W KTÓRYCH JUŻ NIE CHODZIMY I MOŻNA JE ODDAĆ POTRZEBUJĄCYM (OCZYWIŚCIE TAKIE, KTÓRE SĄ W DOBRYM STANIE).

Poszukuję używanej SPRAWNEJ PRALKI AUTOMATYCZNEJ dla potrzebującej osoby w trudnej sytuacji życiowej. Najlepiej z Katowic i okolic. Może komuś stoi w garażu jakaś niepotrzebna, stara, ale wciąż działająca pralka, którą szkoda wyrzucić i mógłby pomóc? 
(Moi rodzice taką mieli i w końcu oddali kuzynowi na złom, bo zbierał na jakiś cel, a teraz by si
ę przydała. Może ktoś jeszcze nie zdążył posprzątać ;).)
Najchętniej oczywiście za darmo, albo za jakąś rozsądną kwotę. Jeśli nie uda się "pocztą pantoflową" będziemy szukać na jakichś aukcjach internetowych.

Bardzo proszę o odzew, jeśli ktoś coś wie i chciałby napisać - z boku jest mój adres elektroniczny.

Patronką akcji jest kicia Łatka, która ładnie macha do Was łapką. Kto przybije piątkę? :)


wtorek, 30 kwietnia 2013

CHLEB ŻYTNI NA ZAKWASIE

Od jakiegoś czasu ze względów zdrowotnych jem tylko pieczywo żytnie. Początkowo próbowałam zaopatrywać się w sklepie, ale znaleźć chleb bez choćby odrobiny pszenicy i drożdży, to niezły wyczyn. Nawet chleby zachwalane jako na zakwasie zawierały dodatkowo drożdże, a hitem był chleb o nazwie "Absolutnie żytni", który nie mógł się obejść bez mąki pszennej, bo przecież był tylko "absolutnie" żytni :P, oczywiście drożdże też zawierał. Znalazłam dosłownie tylko jeden rodzaj, który spełniał wszystkie wymagane kryteria, ale nie zawsze był dostępny i miał specyficzny smak zbliżony do pumpernikla, a taki chleb nie do wszystkiego pasuje i szybko się przejada. Znalazłam ciekawą stronę o różnych rodzajach pieczywa prowadzoną przez pasjonatkę pieczenia chleba i teraz sama sobie piekę chleb, taki jaki mi odpowiada i na własnym zakwasie.
Autorka opisuje szczegółowo jak wyhodować sobie zakwas i jak upiec najprostszy żytni chleb. http://www.chleb.info.pl/zakwas-porady-praktyczne/mamy-zakwas-i-co-dalej/jaki-chleb-na-poczatek
Poniżej podaję przepis, którego opis wykonania oparłam na powyższym, ale skondensowałam go do najistotniejszych moim zdaniem rzeczy. Wydaje mi się, że brzmi zrozumiale.
Ja oprócz mąki dodaję jeszcze różne ziarna, np. słonecznik, pestki dyni, siemię lniane. A sama mąka może być w różnych proporcjach, lub tylko jeden rodzaj.

PODSTAWOWA WERSJA CHLEBA ŻYTNIEGO NA ZAKWASIE ŻYTNIM
500g zakwasu (odkładamy resztę lub 2-3 łyżki do lodówki – słoiczek z niedokręconą zakrętką)
500g mąki (np. połowa białej i połowa razowej żytniej)
ok. 200g do 250g wody (1szkl.) lub więcej – żytni razowy może potrzebować trochę więcej
1 łyżka soli 
Do zakwasu dodać mąkę. Wodę dodawać stopniowo mieszając do połączenia składników. Na końcu sól – rozpuszczona w troszce wody. Chleba żytniego się nie wyrabia. Po wymieszaniu odstawić przykryte na 40 min. – nie dłużej.
Formy wyłożyć papierem do pieczenia albo posmarować olejem + gruba mąka lub otręby.
Przełożyć ciasto łyżką do połowy wysokości formy. Ugnieść i wyrównać powierzchnię mokrą łyżką.
Przykryć ścierką i folią. Odstawić w ciepłe miejsce na ok. 4-5 godzin. Ma wyrosnąć prawie do brzegów formy.
Piec rozgrzać do 230°C. Psiknąć kilka razy do piekarnika wodą ze spryskiwacza (uważać na grzałki). Szybko włożyć chleb. Po 15 minutach zmniejszyć temperaturę do 200°C i piec ok. 20-30 min. (zależy od pieca). Skórka ma być brązowa. Chleb po wyjęciu z formy i postukaniu w spód powinien brzmieć głucho, jeśli nie, trzeba go przez chwilę dopiec, ale już bez formy.


środa, 20 marca 2013

WYRÓŻNIENIE NR 2 I PIERZASTE ŻARŁOKI

W blogowym świecie jestem od niedawna i tym bardziej miło mi, że ktoś zwraca w ogóle uwagę na to co tutaj sklecę i wkleję. 
Serdecznie dziękuję za wyróżnienie od Ani (chyba nic nie sknociłam?) z bloga Ukryte wątki.

A oto moje odpowiedzi na zadane w zabawie pytania. ( Bo nie ma, że wystarczy się pochwalić, trzeba jeszcze coś z siebie dać ;). Wymigam się tylko od nominowania kolejnych osób. Ale wystarczy zerknąć na blogi, które obserwuję, ja wyróżniam ich właścicieli. :) )

1. Co najbardziej lubisz wykonywać/ tworzyć?
Lubię robić rzeczy, które są ładne i jednocześnie do czegoś są przydatne - nie służą tylko do zbierania kurzu. Ale małe wyjątki od reguły też są czasami pożądane. ;)

2. Skąd czerpiesz inspirację?
Ze  świata wokół, z książek, z Internetu. Czasami np. tkanina podsuwa mi co możnaby z niej zrobić, albo odwrotnie, szukam i dopasowuję zebrane materiały do tego co mi przyszło do głowy.

3.  Co najbardziej irytuje cię w szyciu?
Mój perfekcjonizm nie lubi krzywych ściegów, ale mam nadzieję, że praktyka czyni mistrza.

4.  Jaka jest twoja pierwsza myśl po przebudzeniu?
Hmmm... Chyba po prostu cieszę się, że nie budzę się sama.


5.  Psy, czy koty?
Psy są fajne, ale koty uwielbiam. Nawet jak mi zrzucą z parapetu kilka kwiatków i rozbiją doniczki w drobny mak. To znaczy muszą się jakoś zrehabilitować, np. mruczeniem, bo na początku jestem oczywiście obrażona.


6.  Czy lubisz czytać książki?
O tak, lubię. :) W dzieciństwie to było ulubione zajęcie. W rodzinie mam nawet opinię mola książkowego, chociaż jest to trochę przesadzone.


7.  Twoje hobby (oprócz szycia)?
Książki, rękodzieło (różnego rodzaju poza szyciem), jazda na rowerze, wystrój wnętrz - a w praktyce - urządzanie domu, czyli jak zrobić coś fajnego z tego co się ma do dyspozycji.


8. Opisz siebie w kilku zdaniach.
Perfekcyjna melancholiczka. Spokojna, raczej domatorka. Lubię piękno, które jest praktyczne. Oczywiście kwiaty wystarczy, że są piękne. ;)


9.  Czego nie lubisz robić?
Jak przeczytałam pytanie nr 11, to zaraz mi się nasunęło, że: nie lubię się pakować na wyjazdy. Zawsze się boję, że czegoś zapomnę, a moja natura każe mi być przygotowaną na każdą ewentualność. Mam to po rodzicach, samochód jadący na wakacje zawsze był wyładowany po brzegi, za to mało co było ich w stanie zaskoczyć i "współwypoczywający" wiedzieli do kogo się udać. Zawsze żartowaliśmy, że najlepszy patent, to byłby dom na kółkach, żeby mieć wszystko pod ręką. A tak, to zawsze istniało ryzyko, że będzie potrzebne akurat to, czego się nie zabrało. ;)))


10. Grasz w jakieś gry komputerowe?
Nie, w ogóle mnie to nie pociąga. Za to mój mąż wraz z kilkoma innymi "statecznymi" panami kolegami co jakiś czas robią sobie u któregoś z nich turniej drużynowy i grają w sieci w grę "Far Cry" ( to dla tych co się w grach orientują ;) ).


11. Gdzie lubisz jeździć na wakacje?
Hmm... Nie ważne gdzie, ważne z kim. Nie trzeba jechać daleko, żeby było fajnie, i żeby wypocząć. Często z dalszych podróży człowiek wraca bardziej zmęczony niż wyjechał. Nie mam jakichś szczególnych marzeń co do miejsca. Raczej nie lubię zwiedzać budynków. Wolę przyrodę. Chociaż... jakaś baaardzo egzotyczna wyspa... może kiedyś się uda. :)


@--}----       <---To ma być różyczka oddzielająca tekst. ;))


Tytułowe żarłoki, to oczywiście ptaszki, które po początkowej nieśmiałości tak się rozochociły, że nie nadążam z dokładaniem jedzonka. Przylatują wszelkie możliwe: sikorki (różne rodzaje), wróble, gołębie, szpaki, sroki i kilka takich co nie umiem rozpoznać. Oswoiły się i można je obserwować z bliska. Pierwsze trzy zdjęcia były robione w słoneczną i zimną niedzielę, kolejne następnego dnia - w śnieżny i ciut cieplejszy poniedziałek. Wstyd mi trochę za jakość zdjęć, ale niestety stare okna, do tego po zimie i ochlapane tłuszczem strząsanym z ptasich dziobów. Liczę na zrozumienie. :)








Dzisiaj na szczęście śnieg topniał w ciepłym słoneczku, więc jest nadzieja na wiosnę. :)

poniedziałek, 4 marca 2013

WORECZKI, CZYLI SZEWC BEZ BUTÓW CHODZI

Pokazuję kolejne woreczki na bieliznę, lub na co kto chce. A przysłowiowym szewcem jestem ja, bo obdarowałam już kilka osób, a żeby sobie zrobić, to jakoś nie bardzo miałam po drodze. Ale szyć dla kogoś jest jednak chyba przyjemniej.

Jeden woreczek był prezentem urodzinowym dla pewnej Agnieszki - córki znajomych. Lawendowy to prezent dla babci, od której kiedyś dotarł do mnie kawałek fioletowej flanelki. Tkanina pełniła pewną funkcję "roboczą" i dostałam polecenie przeznaczenia jej po skończonej pracy na "szmaty", ale mi było jej szkoda do tak przyziemnych zastosowań i postanowiłam dać jej nowe życie. Wzór lawendy wydał mi się idealny.





 Jako dodatek musiała być kartka z... kotami. ;)








Czy ktoś wie dlaczego ostatnie zdjęcie wstawiło się bokiem (zapisane było normalnie)? Widać to po "znaku wodnym". Widziałam kiedyś na jakimś blogu, że był podobny problem ze zdjęciami, a teraz mnie to spotkało.